Dzień na wyspie był dość słoneczny i pracowity. Przewijała się sesja za sesją. Albo nawalał sprzęt, albo marudziły modelki. Brakowało orzeźwienia, wyprasowanych stroi, makijażystek i ich sprzętu oraz wielu innych rzeczy. Zmęczona nareszcie mogłam wrócić do hotelu. Z ulgą zamknęłam drzwi. Nareszcie spokój.
Opadłam ciężko na łóżko.
Dopiero po kilku długich minutach mój przyspieszony oddech i kołatanie serca uspokoiły się. Przewracałam się z boku na bok i już planowałam słodki sen gdy zwróciłam głowę w stronę wyjścia na taras, które dziwnie mnie ciągnęło..
Na dworze panował już wieczór. Byłam tak roztrzepana, że nawet tego nie zauważyłam. Wyprostowałam się na łóżku i wstałam. Księżyc rozmywał spokojnie mrok. Nie był on zły. Był raczej cudny, dawał błogi chłód. Gubiąc buty przy schodzeniu z łóżka czułam orzeźwienie które stworzył wieczór. Światło księżyca biło od mojej skory, dostawało się do moich tęczówek i sprawiało ze błyszczały. Zresztą, cała błyszczałam pochłonięta tym cudnym czasem. Wszystkie zmartwienia poleciały za słodkim wicherkiem. Moje długie włosy falowały na kształt oceanu. Fale były takie niespokojne, jakby wiedziały że ta piękna niezależność i spokój gdzieś się kończą. Mój puls równomiernie pokrywał się z czasem uderzeń kolejnych fal o skały. Dziwne... Czuje się jakbym tu już kiedyś była. Ale to niemożliwe, nie znałam dotąd miejsca gdzie tak słoneczne są dni i tak...
-Piękne noce, nie uważasz? - Wybijając mnie z zamyślenia nagle powiedział jakiś cudny głos, co dziwne właśnie to chciałam dokończyć w myślach. Obróciłam głowę w kierunku źródła dźwięku. Na balkonie obok mnie, stał chłopak, choć sam najwidoczniej zaciekawił się tą cudna sceneria teraz patrzył tylko na mnie.
Było zbyt ciemno abym mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Jedynie księżyc oświecał jego szafirowe oczy. Nie znalazłam go, nie wiedziałam co się zdarzy, jednak ja również nie mogłam odczepić od niego wzroku.
- Piękna. Pokryta szafirami. - Stwierdziłam zauważając, że moje nogi nie kontrolowanie same ruszały się w jego stronę. Jak mogłam odmówić sile tego zniewalającego chłopca?
- Niewiarygodnie czerwona, sycąca. Aż chce się w niej zanurzyć i żyć z nią. - Już od chwili ja i on wiedzieliśmy że od tego cudnego wieczora bardziej interesując nas to spotkanie.
On również się przesunął. Jego dłoń znalazła po chwili miejsce na mojej, było to chyba przez przypadek bo zaczerwienił się, ale ani ja ani on nie mieliśmy zamiaru puścić.
- Zauważyłeś że w kimś zawsze jest cudowniej podziwiać świat? - Wyrwałam szczere zdanie gdzieś z pomiędzy zakłębionych myśli.
- Ale tylko gdy ta osoba jest cudowna... I gdy mnie rozumie. - Choć chłopaka nie znałam, nie wiedziałam o nim nic, nie bałam się go ani trochę. Wręcz przeciwnie, lgnęłam do niego jak ćmy do ognia. Tylko że ten ogień mnie nie zabije, tylko wzmocni. Wraz z tym postanowieniem uśmiechnęłam się dając nie kontrolowany przeze mnie znak że dogłębnie rozumiem jego słowa i czyny. Zapewne był to też widać w moich oczach, które nadal nie odwróciły wzroku nigdzie indziej niż od niego.